Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2010

Dystans całkowity:190.57 km (w terenie 70.00 km; 36.73%)
Czas w ruchu:09:58
Średnia prędkość:19.12 km/h
Maksymalna prędkość:42.00 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:95.28 km i 4h 59m
Więcej statystyk

synchronizacja licznika

Piątek, 31 grudnia 2010 · Komentarze(1)
Nie zawsze miałem czas albo bardziej odpowiednio: nie chciało mi się robić wszystkich wpisów i po parę km, aż się w końcu uzbierało. Zeby w papierach się wszystko zgadzało to trzeba teraz to dodać.
Mam nadzieję, że 2011 będzie trochę lepszy, martwi mnie brak czasu, szczególnie ograniczająca jest pełnoetatowa praca no i cowekendowe zjazdy na studiach, ale jak się chce jeździć to to stanowi słabą wymówkę.
Może w końcu sprawdzę, jak sprawuje się nakolcowana opona, bo siedziałem nad nią kilka godzin, a jedyny z niej pożytek, że mi ścianę rysuje. Pedały też kupiłem, żeby się nie ślizgać na spd w normalnych butach to jeszcze klucza nie widziały, tylko leżą na parapecie. Dobra Mateusz weź się za siebie.

Ognisko w lesie

Wtorek, 28 grudnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria krótki wypad, foto
Czas się rozliczyć z historią i w końcu dodać wpis z tamtego pamiętnego wyjazdu. Piękna zimowa aura, lekki mróz, zero wiatru, dużo śniegu, warunki do jazdy idealne. Zbiórka pod biedronką, do 2 odlicz i jazda. Odliczanie nie zajęło dużo czasu, bo było nas 4. Od lewej Piotrek, Paweł, Piotrek i ja.
Już na początku miałem małe problemy, bo urwałem zamek od plecaka, a potem przedni błotnik mi się poluzował (do teraz zachodzę w głowę, po co ja go wziąłem). Ale łatwo się z nimi rozprawiłem i popedałowaliśmy ile sił na przód (prędkość nie była porywająca, korelująca z moim zasobem sił).
Teraz trochę spraw technicznych. Oświetlenie spisało się super. Mały Chińczyk, który skręcał moje lampki, odwalił kawał dobrej roboty. Druga rzecz: odzienie, było mi ciepło oprócz jednego dłuższego zjazdu, kiedy to trochę dłonie mi przewiało. No i po czwarte ogumienie. Tor jazdy zachowany. Tylko kontrolowane uślizgi, czyli frajda z jazdy po śniegu.
Samo ognisko okazało się świetnym pomysłem, nie było trudności z rozpaleniem, dzięki dobremu przygotowaniu chłopaków, a to że stałem i się patrzyłem też napewno się do tego sukcesu przyczyniło. Jedyne, z czego mogę być niepocieszony, to to, że mi kiełbasa nie wpadła do ognia.
Okraszę jeszcze tekst kilkoma zdjęciami, zapożyczonymi od kolegów.
Ognisko w lesie zimą © kundello21

Sprzęty i wiata... © Petroslavrz

Grochowiczna - ognisko... © Petroslavrz