Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:596.87 km (w terenie 58.00 km; 9.72%)
Czas w ruchu:29:05
Średnia prędkość:20.52 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:59.69 km i 2h 54m
Więcej statystyk

rozjazdy

Czwartek, 30 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria krótki wypad, sam
Trochę jazdy nad Wisłokiem i po mieście.

Łańcut, Leżajsk, Sokołów

Niedziela, 26 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria sam, GPS, foto, >100
Wyjechałem o 10. Miało nie padać, choć chmury się czasem ciemne zbierały. Ostatecznie ani jedna kropla mnie nie dosięgnęła. Jechało się zaskakująco łatwo. Odcinek z Sokołowa do Rzeszowa już trochę gorzej z uwagi na kiepską jezdnię i wiatr w oczy. Jednak średnia nie spadła znacznie.
W Jasionce jeszcze zaczęła mnie wymijać rozciągnięta grupa około 7 kolarzy. Starałem się dotrzymać im tempa, ale było trochę ciężko. Na końcu jechała dziewczyna i ona mi nie uciekła. Na światłach chwilę porozmawialiśmy i się okazało, że jeżdzą regularnie w soboty i niedziele spod pomnika.
/

Dąbrówki - Pomnik Tolkiena © guniamaster


Leżajsk, Rynek © guniamaster

powrót z komańczy

Piątek, 24 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria foto, krótki wypad
Zjeżdzam rano do Komańczy, jadę pod PTTK, tam już czeka Miciu samochodem, który ma nas uratować przed powrotem w deszczu. Przez chwilę myślimy jeszcze o jakiejś małej trasie po okolicy, ale ostatecznie pakujemy rowery na dach i wracamy do Rzeszowa. Po drodze zahaczamy o ruiny klasztoru w Zagórzu.
Ja jeszcze robię mały rozjazd nad Wisłokiem.
Pakowanie rowerów w Komańczy © guniamaster

Przystanek pod GSem © guniamaster


zdjęcie Artura

Ruiny klasztoru w Zagórzu © guniamaster

komańcza

Czwartek, 23 czerwca 2011 · Komentarze(4)
Kategoria >100, foto, spod pomnika
O 5 rano pod sceną czeka Artur i Rafał. Chłopaki obładowani śpiworami, konserwami, ja z minimum ekwipunku. Plan jest pojechać na Solinę, chwilę tam posiedzieć i po oszacowaniu sił albo pojechać do Komańczy na nocleg (ja do domu 7km od Komańczy - z czego wynikało moje skromne wyposażenie) albo zostać.
Ruszamy. Do Dynowa dość łatwo nam idzie, a to ze względu na wiatr w plecy. Najpierw przeprawiamy się przez San po drewnianej kładce, a potem szutrem jedziemy w stronę Ulucza. Ten odcinek mocno nas wymęczył co potem miało się odbić na kondycji. Dojeżdzamy do nowej kładki, która robi na nas wrażenie. Ma długość 234m. Tam następuje modyfikacja trasy. Teraz mamy jechać prosto do Komańczy. No i jedziemy. Raz zmyleni przez miejscowego nadrabiamy kilka kilometrów.
Dojeżdzamy do Sanoka, potem kierujemy się na Zagórz i Poraż. W pewnym momencie łapie nas deszcz. Chowamy się pod drzewem i czekamy, czekamy. W końcu ubieramy się w kurtki i postanawiamy jechać. Wsiadamy na rowery i w tym momencie przestaje padać. Po chwili trzeba się rozbierać, bo jest za gorąco. Przygoda z przejazdem kolejowym, odradzam podnosić szlaban i w Rzepedzi drugi raz nas łapie deszcz. Przeczekaliśmy i dojeżdzamy do Komańczy. Tam chwilowe problemy ze znalezieniem noclegu ale w końcu się udaje i Artur z Rafałem jadą do PTTK, a ja do Czystogarbu.

Poniżej trochę zdjęć:

Zdjęcie Artura


Zdjęcie Artura

Pierwsze śniadanie © guniamaster



Zdjęcie Artura

Kładka i my © guniamaster



Zdjęcie Artura

Dostał na komunię:D © guniamaster

Posiłek przy skansenie © guniamaster

Nie przestaje padać to się przebieramy i plan jechać w deszczu © guniamaster

Komańcza zdobtya © guniamaster


Więcej moich zdjęć i Artura

serwis amora

Wtorek, 21 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria sam
Suma kilku przejażdzek. Głównie sprawdzających zabiegi serwisowe. Wymiana amora. Przez chwilę przy uginaniu kwiczał jak osioł, ale po kilku km przestał wydawać z siebie dźwięki. Zmiana klocków w przednim hamplu i poprawienie odblasku na torebce podsiodłowek:)

rozjazd

Niedziela, 12 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria foto, krótki wypad, sam
Wczoraj się z chłopakami umawialiśmy na rower o 10, ale musiałem o 12 coś załatwić, więc nie mogłem z nimi jechać. Nie wiem, czy coś i tak z tego wyszło, a Rafała potem minąłem na powstanców koło Mc. Na koniec chwilkę nad Wisłokiem.
Dmuchawce, latawce, wiatr © guniamaster

boska dolina

Sobota, 11 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 4 plus, foto
O 10 zbiórka, niedaleko sceny na ławeczce, bo na scenie jakieś karateki trenowały. Lista obecności Artur, Dominik, Rafał.
Pogoda do jazdy bardzo dobra, choć ja sam trochę za grubo się ubrałem i czasem było mi za gorąco.
Średnią troszeczkę zwiększył pies, który nas gonił, w dodatku było pod górę.

Ślad Micia

Kilka zdjęć od chłopaków.
Artura:




Micia:
Na czarnym szlaku. © miciu222145

Koniec dnia zwieńczyło ognisko rowerowe, ale ze względu na zamiar spożycia alkoholu udałem się tam na nogach.

szukanie dojazdu do pracy

Wtorek, 7 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria GPS, krótki wypad, sam
Chciałem znaleźć jakąś inną drogę do pracy niż przez Warszawską, ale się nie udało. W zasadzie to szukałem tej drogi, żeby rano autem korki omijać, ale asfaltu żadnego nie znalazłem, a polne drogi są przecięte przez budowaną autostradę, więc nawet rowerem się nie da inaczej jechać, niż główną drogą.
Początek jazdy z Asią i Kundello, bo ich spotkałem przy Staroniwie, jak jechali do serwisu.

niedzielny spacerek

Niedziela, 5 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 4 plus, sam
Zajęcia skończyłem dopiero przed 13, więc już dość późno. Nie chciało mi się nigdzie dalej wyjeżdzać to standardowo na Magdalenkę, a potem kawałek czerwonym szlakiem. Przejeźdzając przez Handzlówkę zobaczyłem, że jest mecz to przystanąłem, bo piłkę lubię to trochę A klasy pooglądałem. 3 gole widziałem, w tym jeden udało mi się zarejestrować, co prawda niska jakość, bo miałem przestawione na aparacie, ale coś tam widać.
Potem jeszcze nabawiłem się mikrokontuzji. Jakimś cudem wypadły mi imbusy z torebki podsiodłowej i trafiły prosto w kostkę i kilka kropel krwi straciłem.

Bramka na 1:2 dla Handzlówki. Wynik końcowy 2:2

znowu w formie

Sobota, 4 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria foto, 7 plus
Rano musiałem iść na zajęcia i skończyłem przed 11, także byłem skazany na samotną wyprawę.
Wypełniłem płynem nowy bukłak, bo w starym nowe życie już powstało i wyruszyłem. Zero chmur, lekki wiaterek, ale ja lubię takie temperatury, więc tylko się cieszyć, że się opalę.
Przejażdzka bez większych przygód, więc nie ma się nad czym rozpisywać. Co mnie cieszy to to, że w końcu poczułem moc, a już się powoli martwiłem, że strasznie krucho jest. Nogi same rwały do jazdy. Nawet przy zmęczeniu na podjazdach, chwilowe zmniejszenie tempa powodowało błyskawiczną regenerację. Miałem ochotę zrobić jakąś setkę, ale musiałem wracać, bo jutro egzamin i coś trzeba było przeczytać, choć jak się potem miało okazać, gość nie podał kto zaliczył ćwiczenia, i nie wiedziałem, czy mogę przystąpić do egzaminu, a niestety mój mózg ma pewne opory żeby się uczyć jeżeli nie mam pewności, że mi się to przyda.
Zobacz Gminę Boguchwała - kawałek zobaczyłem © guniamaster

PKS w lesie © guniamaster