komańcza
Czwartek, 23 czerwca 2011
· Komentarze(4)
Kategoria >100, foto, spod pomnika
O 5 rano pod sceną czeka Artur i Rafał. Chłopaki obładowani śpiworami, konserwami, ja z minimum ekwipunku. Plan jest pojechać na Solinę, chwilę tam posiedzieć i po oszacowaniu sił albo pojechać do Komańczy na nocleg (ja do domu 7km od Komańczy - z czego wynikało moje skromne wyposażenie) albo zostać.
Ruszamy. Do Dynowa dość łatwo nam idzie, a to ze względu na wiatr w plecy. Najpierw przeprawiamy się przez San po drewnianej kładce, a potem szutrem jedziemy w stronę Ulucza. Ten odcinek mocno nas wymęczył co potem miało się odbić na kondycji. Dojeżdzamy do nowej kładki, która robi na nas wrażenie. Ma długość 234m. Tam następuje modyfikacja trasy. Teraz mamy jechać prosto do Komańczy. No i jedziemy. Raz zmyleni przez miejscowego nadrabiamy kilka kilometrów.
Dojeżdzamy do Sanoka, potem kierujemy się na Zagórz i Poraż. W pewnym momencie łapie nas deszcz. Chowamy się pod drzewem i czekamy, czekamy. W końcu ubieramy się w kurtki i postanawiamy jechać. Wsiadamy na rowery i w tym momencie przestaje padać. Po chwili trzeba się rozbierać, bo jest za gorąco. Przygoda z przejazdem kolejowym, odradzam podnosić szlaban i w Rzepedzi drugi raz nas łapie deszcz. Przeczekaliśmy i dojeżdzamy do Komańczy. Tam chwilowe problemy ze znalezieniem noclegu ale w końcu się udaje i Artur z Rafałem jadą do PTTK, a ja do Czystogarbu.
Poniżej trochę zdjęć:
Zdjęcie Artura
Zdjęcie Artura
Zdjęcie Artura
Zdjęcie Artura
Więcej moich zdjęć i Artura
Ruszamy. Do Dynowa dość łatwo nam idzie, a to ze względu na wiatr w plecy. Najpierw przeprawiamy się przez San po drewnianej kładce, a potem szutrem jedziemy w stronę Ulucza. Ten odcinek mocno nas wymęczył co potem miało się odbić na kondycji. Dojeżdzamy do nowej kładki, która robi na nas wrażenie. Ma długość 234m. Tam następuje modyfikacja trasy. Teraz mamy jechać prosto do Komańczy. No i jedziemy. Raz zmyleni przez miejscowego nadrabiamy kilka kilometrów.
Dojeżdzamy do Sanoka, potem kierujemy się na Zagórz i Poraż. W pewnym momencie łapie nas deszcz. Chowamy się pod drzewem i czekamy, czekamy. W końcu ubieramy się w kurtki i postanawiamy jechać. Wsiadamy na rowery i w tym momencie przestaje padać. Po chwili trzeba się rozbierać, bo jest za gorąco. Przygoda z przejazdem kolejowym, odradzam podnosić szlaban i w Rzepedzi drugi raz nas łapie deszcz. Przeczekaliśmy i dojeżdzamy do Komańczy. Tam chwilowe problemy ze znalezieniem noclegu ale w końcu się udaje i Artur z Rafałem jadą do PTTK, a ja do Czystogarbu.
Poniżej trochę zdjęć:
Zdjęcie Artura
Zdjęcie Artura
Pierwsze śniadanie© guniamaster
Zdjęcie Artura
Kładka i my© guniamaster
Zdjęcie Artura
Dostał na komunię:D© guniamaster
Posiłek przy skansenie© guniamaster
Nie przestaje padać to się przebieramy i plan jechać w deszczu© guniamaster
Komańcza zdobtya© guniamaster
Więcej moich zdjęć i Artura