słocina
Poniedziałek, 27 kwietnia 2009
· Komentarze(0)
Kategoria krótki wypad
Wieczorową porą wybraliśmy się na małą przejażdzkę. Dojechaliśmy do słocińskiego lasku. Trasa miała przebiegać mniej lub więcej żółtym szlakiem wokół Rzeszowa, ale słońce kręcące się wokół ziemi znalazło się po jej drugiej stronie i zrobiło się trochę zimno, dodatkowo rower Emila niedomagał, więc szybciej niż to było zaplanowane zarządziliśmy odwrót. Na końcu jeszcze zrobiliśmy mały rozjazd koło lidla.
Do peletonu dołączył kolejny Sylwester Szmyd pod postacią Mirka.
Dupa daje powoli za wygraną i przestaje boleć od mojej deski SKNa.
Pomimo tych wszystkich minusów jeżdzenia na rowerze jest też parę plusów. Polepszył mi się apetyt (chociaż to raczej minus, bo się więcej na jedzenie traci) i śpi mi się dobrze, zresztą na spanie to nigdy nie narzekałem, więc nie wiem, czy to zbawcza siła pedałowania. Ale chodzi o to, że te parę plusów i tak nie przesłoni nam tych wszystkich minusów.
Do peletonu dołączył kolejny Sylwester Szmyd pod postacią Mirka.
Dupa daje powoli za wygraną i przestaje boleć od mojej deski SKNa.
Pomimo tych wszystkich minusów jeżdzenia na rowerze jest też parę plusów. Polepszył mi się apetyt (chociaż to raczej minus, bo się więcej na jedzenie traci) i śpi mi się dobrze, zresztą na spanie to nigdy nie narzekałem, więc nie wiem, czy to zbawcza siła pedałowania. Ale chodzi o to, że te parę plusów i tak nie przesłoni nam tych wszystkich minusów.