suma miasta

Poniedziałek, 17 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Podsumowanie miejskiego kręcenia. Nie chciało mi się <leń> wpisywać ciągle po parę km to zrobiłem mstatystykę zbiorczą. Ucierpi na tym liczba wycieczek no ale trudno. Zresztą trzeba było coś wpisać na bloga, bo ostatnio trochę zaniedbałem rower, ale to wszystko na rzecz wypadów wakacyjnych nad wodę. I niestety nie mogę obiecać, że się poprawię, bo pogoda ciągle ciągnie, zeby gdzieś wybywać, nioekoniecznie na rowerze.

TdP -> rudna

Czwartek, 6 sierpnia 2009 · Komentarze(3)
Najpierw obejrzeć TdP, co nie trwało za długo a potem pojechałem pod Reala, gdzie miałem się spotkać z Anią. Oczywiście informacja "bedę za parę minut pod Realem i poczekam na Ciebie" nie wzruszyła jej za bardzo i znalazła jeszcze czas, żeby pojechać do koleżanki i sobie z nią pogadać, a ja jak debil jeździłem w kółko po parkingu.
No, ale w końcu udało się wyjechać na całkiem przyjemną przejażdzkę.

I jeszcze zdjęcie rowerzystki, trochę rozmazane, bo miała specjalne buty szybkościowe, dzięki którym osiągała zawrotne prędkości (co widać po średniej) i moja lustrzanka nie mogła jej ostro złapać:D


:]

miasto nocą

Wtorek, 4 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 4 plus, sam
Wybrałem się wieczorkiem na mały miejski objazd, ale mi się trochę przedłużyło, a to głównie przez to, że chciałem pośmigać ulicami, których nie znałem i nie zawsze miałem pojęcie, gdzie wylądowałem.

łańcut z darkiem

Niedziela, 2 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 4 plus
Z współlokatorem do Łańcuta. Praktycznie sam asfalt, ale nie było najgorzej, tym bardziej, że kolarz niego nieprzedni, więc nie pozwolił mi się zmęczyć.
Ślad:

z kundello

Sobota, 1 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 4 plus
Z Kundellem Rzeszów-Tyczyn-Kielnarowa-(Węglarki i przez las) Straszydle-Lubienia-Zarzecze-Mogielnica-Niechobrz pod krzyżem-Nosówka-Racławówka-Rzeszów. A przynajmniej taką trasę przytoczył Kundello na forum.
Było fajnie szczególnie w lesie. I dystans w miarę dobry, ale póki awaria laptopa to nie pozostaje nic innego, jak jeździć ile się da. Pokój już posprzątałem.

łańcut

Piątek, 31 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 4 plus, sam
Najpierw na Magdalenkę, a stamtąd do Łancuta. Miało być bezpośrednio zielonym szlakiem, ale jakimś cudem wyjechałem w Albigowej, z której asfaltem do Łańcuta. Powrót przez Malawę.
Nic romantycznego się nie wydarzyło, co by było godne opisania.

roch

Czwartek, 30 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria krótki wypad, sam
Na Rocha i lasem z powrotem na Słocinę. A potem jeszcze trochę nad Wisłokiem.

magdalenka

Środa, 29 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria krótki wypad
Z Kundello wieczorową porą na Magdalenkę. Sam asfalt, tylko malutki odcinek polną drogą.

bukowica

Poniedziałek, 27 lipca 2009 · Komentarze(1)
Kategoria 4 plus, sam, z Czystogarb
Znalazłem się znowu w domu i przywiozłem rower, więc trzeba było dokonać małej eksploracji pobliskich lasów. Co chciałem osiągnąć to to, żeby znaleźć w końcu żółty szlak, który biegnie z okolic Karlikowa. Że zadanie dla mnie jest awykonalne od strony Karlikowa właśnie, postanowiłem wziąć to wszystko sposobem i pojechać szlakiem z drugiej strony, czyli od Wisłoka.
Asfaltem zjechałem do Wisłoka i w las wbiłem razem z żółtym.


Początek non asfaltu

Po chwili spotkałem grupkę kobiet, jakieś leśne pracownice domniemam, które mówią mi: panie szkoda roweru na taką jazdę. W niedługim czasie miałem zrozumieć ich słowa. Mój napędowy, wytarty mythos nie bardzo sobie już radził z pierwszym podjazdem.


Łysy mythos xc

Błota było pod dostatkiem do momentu, kiedy zjechałem z głównego leśnego traktu i wjechałem na jaką ścieżkę. Czynność ta, domyślam się, nastąpiła równolegle ze zgubieniem szlaku. Ale oglądając się na słońce i mech na pniach określiłem kierunek północny i wiedziałem, że kierując się w tamtą stronę wyjdę w miejscu, w którym zakładałem wychodzi szlak (do określenia północy także przydatny okazał się gps).
Było czasem ostro pod górę, ale budowało mnie to, że kiedyś pojadę w odwrotnym kierunku i to będzie wtedy zjazd.
Wyszedłem dokładnie w tym miejscu, w którym myślałem. Czyli koło uli, a potem na czerwony szlak.


Pszczoły były, ale nie gryzły

No i czerwonym szlakiem w stronę bukowicy. Obfitujący w kilka fajnych zjazdów. Jeden trochę nabił mi HR, kiedy widząc przed sobą dużą kałużę, z brakiem możliwości wyminięcia zacząłem hamować, dwa razy nawet zablokowałem koło, ale na tym błocie termin "hamowanie" pozostawał tylko umowny. Z dużym impetem wjechałem w kałużę, ale na szczęście nie była głęboka, czego się właśnie obawiałem, a dokładniej akcji, jaką by było OTB.
Jechałem, jechałem, aż dojechałem do miejsca, z którego mogłem przejść na drogę i zjechać do Wisłoka. Zrobiłem ogląd mapy i postanowiłem jednak uderzyć dalej czerwonym, aż do zielonego i nim na Darów, a z tamtąd szybko do domu. Tak też zrobiłem. Jechało się super.
W końcu dojechałem do zielonego.



Zielony szlak zaskoczył mnie i to na duży plus. Kilka świetnych zjazdów, w tym jeden bardzo stromy, że z tym wszechogarniającym błotem można było już na dole krzyknąć "jestem hardkorem". Aż żałuję, że wcześniej tamtędy nie jeździłem. A żeby pokazać ogrom zalegającej błotnistej breji załączam obrazek.


Błoto - I like it a lot

Na chwilę jeszcze zgubiłem szlak, ale pokierowałem się jakąś drogą w dół i okazało się, że po chwili zeszła się ona ze szlakiem. Po wyjeździe z lasu był fajny zjazd po łące, który sprawił, że na rowerze było mniej błota, ale za to na mnie więcej. I jeszcze na dupie miałem takie coś, że wyglądało, jakbym się osrał:)





Powrót z Moszczańca asfaltem. Musiałem mieć cały czas słuchawki na uszach i słuchać muzyki, bo napęd tak mi piszczał, że aż serce się krajało, ale trzeba było jakoś dojechać do domu. Biedak tego dnia wiele przeszedł.

No i ślad