Wpisy archiwalne w kategorii

foto

Dystans całkowity:2417.47 km (w terenie 454.00 km; 18.78%)
Czas w ruchu:123:52
Średnia prędkość:18.90 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:180 (87 %)
Maks. tętno średnie:153 (74 %)
Suma kalorii:5598 kcal
Liczba aktywności:41
Średnio na aktywność:58.96 km i 3h 05m
Więcej statystyk

znowu w formie

Sobota, 4 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria foto, 7 plus
Rano musiałem iść na zajęcia i skończyłem przed 11, także byłem skazany na samotną wyprawę.
Wypełniłem płynem nowy bukłak, bo w starym nowe życie już powstało i wyruszyłem. Zero chmur, lekki wiaterek, ale ja lubię takie temperatury, więc tylko się cieszyć, że się opalę.
Przejażdzka bez większych przygód, więc nie ma się nad czym rozpisywać. Co mnie cieszy to to, że w końcu poczułem moc, a już się powoli martwiłem, że strasznie krucho jest. Nogi same rwały do jazdy. Nawet przy zmęczeniu na podjazdach, chwilowe zmniejszenie tempa powodowało błyskawiczną regenerację. Miałem ochotę zrobić jakąś setkę, ale musiałem wracać, bo jutro egzamin i coś trzeba było przeczytać, choć jak się potem miało okazać, gość nie podał kto zaliczył ćwiczenia, i nie wiedziałem, czy mogę przystąpić do egzaminu, a niestety mój mózg ma pewne opory żeby się uczyć jeżeli nie mam pewności, że mi się to przyda.
Zobacz Gminę Boguchwała - kawałek zobaczyłem © guniamaster

PKS w lesie © guniamaster

husów

Sobota, 21 maja 2011 · Komentarze(0)
10:00 pod sceną Rafał, Sebastian, Seweryn i Acek. Nikt więcej się nie zjawił, więc jazda. Najpierw Magdalenka i potem zjazd lasem do Albigowej. Tam chwilę odpoczynku pod sklepem i załapanie się na cukierki, które rzucili nam ludzie z przejeżdzającego wesela, nie ostatni raz tego dnia. Potem dość wymagający podjazd asfaltem, głównie z powodu wysokiej temperatury. Kolejna porcja weselnych cukierków i powolny powrót w stronę Rzeszowa, który pod sam koniec nabrał większego tempa z uwagi na dość ciemne chmury. Ostatecznie ja zdążyłem przed deszczem, choć ostatnie metry już zaczynało kropić i musiałem mocno deptać na pedały.
Trochę cienia © guniamaster

Ślad zapożyczony od Artura.

jasiel

Poniedziałek, 9 maja 2011 · Komentarze(2)
Jako, że zawitałem do domu to trzeba było zrobić jedną z moich ulubionych tras w tamtej okolicy.
Najpierw asfaltem do Moszczańca, potem fajnym szutrem na Jasiel, a stamtąd już szlakiem przez las do granicy. Pod górę trochę mi się opona ślizgała, bo ściółka była strasznie mokra i błoto łatwo zapychało oponę. Dodatkowo jazdę utrudniały zwalone na drogę drzewa, których nie zawsze udawało się objechać, przez co musiałem schodziuć z roweru. Przy podjazdach można to było przeboleć ale przy zjazdach mocno denerwowało. Spod granicy żółtym szlakiem do Wisłoka i mój ulubiony zjazd, który był dość równy tym razem. GPS mi wysiadł parę razy w lesie i ślad jest przerywany i nie wiem, czy nie oszukany, także nie wrzucam.
Jasiel, krótki odpoczynek © guniamaster

Zwalone drzewa na szlaku © guniamaster

Trasa rowerowa Moszczaniec - Kalinov © guniamaster

przemyśl

Wtorek, 3 maja 2011 · Komentarze(1)
Kategoria >100, foto
Pobudka o 5, zanim wstałem to rozpatrywałem pozostanie w łózku, ale jakoś się zwlokłem i o 5:45 byłem na pkp. Był już tam Acek, chwilę później zjawił się Tobol23. Czekaliśmy, ale nikt nie dojechał to poszliśmy kupić bilety i wsiadka do pociągu.
Dojechaliśmy do Przemyśla i koło 8 wyjechaliśmy w trasę. Było dużo terenu i trochę prowadzenia roweru, bo nie wszędzie dało się wjechać, a to z tego względu, że nie pojechaliśmy tak jak mieliśmy.
Moja kondycja jeszcze pozostawia trochę do życzenia i na 80km dopadł mnie mały kryzys, a na 81km poważny kryzys, który trwał tak do 100km. Ciężko się jechało, ale po jakimś czasie złapałem drugi oddech, siadłem na koło Tobolowi i już w miarę bez problemu dojechałem do Rzeszowa.
Relacja Artura i ślad.
Wagon dla rowerów © guniamaster

Ostatnie poprawki przed jazdą - Przemyśl © guniamaster

Z mythosa się slick zrobił © guniamaster

Przedostatni posiłek i uzupełnianie płynów © guniamaster

docieranie

Niedziela, 1 maja 2011 · Komentarze(1)
Kategoria foto, krótki wypad, sam
Trzeba było wymienić kolejną część napędu, bo niespecjalnie chciała działać z innymi nowymi. A mianowicie środkowy blat odmawiał współpracy z nowym łańcuchem (wymieniona też kaseta). Oczywiście podążąm moim nowym trendem downgrade'owym. LX zjechał na Alivio. Nie było wyjścia w tych niełatwych ekonomicznie czasach.
Kolejna rzecz, której się jeszcze nie nauczyłem, czyli jak coś działa to nie ruszaj. Nawet teraz, jak się nad tym zastanawiam to nie wiem w końcu po co musiałem wyciągać klocki z przedniego hamulca. Potem nie bardzo chciały się dokładnie ułożyć i ciągle mi uderzały o tarczę.
Następna rzecz, ale to już konieczność to skasowanie luzów sterów.
A jeszcze przed zasadniczą fazą sezonu pasuje zrobić przegląd amora.

Ognisko w lesie

Wtorek, 28 grudnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria krótki wypad, foto
Czas się rozliczyć z historią i w końcu dodać wpis z tamtego pamiętnego wyjazdu. Piękna zimowa aura, lekki mróz, zero wiatru, dużo śniegu, warunki do jazdy idealne. Zbiórka pod biedronką, do 2 odlicz i jazda. Odliczanie nie zajęło dużo czasu, bo było nas 4. Od lewej Piotrek, Paweł, Piotrek i ja.
Już na początku miałem małe problemy, bo urwałem zamek od plecaka, a potem przedni błotnik mi się poluzował (do teraz zachodzę w głowę, po co ja go wziąłem). Ale łatwo się z nimi rozprawiłem i popedałowaliśmy ile sił na przód (prędkość nie była porywająca, korelująca z moim zasobem sił).
Teraz trochę spraw technicznych. Oświetlenie spisało się super. Mały Chińczyk, który skręcał moje lampki, odwalił kawał dobrej roboty. Druga rzecz: odzienie, było mi ciepło oprócz jednego dłuższego zjazdu, kiedy to trochę dłonie mi przewiało. No i po czwarte ogumienie. Tor jazdy zachowany. Tylko kontrolowane uślizgi, czyli frajda z jazdy po śniegu.
Samo ognisko okazało się świetnym pomysłem, nie było trudności z rozpaleniem, dzięki dobremu przygotowaniu chłopaków, a to że stałem i się patrzyłem też napewno się do tego sukcesu przyczyniło. Jedyne, z czego mogę być niepocieszony, to to, że mi kiełbasa nie wpadła do ognia.
Okraszę jeszcze tekst kilkoma zdjęciami, zapożyczonymi od kolegów.
Ognisko w lesie zimą © kundello21

Sprzęty i wiata... © Petroslavrz

Grochowiczna - ognisko... © Petroslavrz

spod sceny

Sobota, 21 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 7 plus, foto
Wybraliśmy się z plant w sobotę trochę popedałować. Myślałem, że ekipa będzie nieco większa, ale 3 osoby też wystarczyły do fajnej jazdy. Czułem się świetnie, czyli kondycja wróciła, szkoda że na koniec sezonu, ale w tym momencie można rzec, że sezon się nigdy nie kończy:)
I cień się znalazł © guniamaster

Stadion KS Leśne Ludki © guniamaster

w dzień gorącego lata

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria 4 plus, foto, sam
Wyjazd o 1100. Już cieplica. Wjeżdzając na Magdalenke trochę mnie przygrzało. Raz aż mi się zachciało rzygać ale to chyba wina śniadania, a nie upału. W cieniu było 32 stopnie (90 stopni Fahrenheita - bierz smołę gotuj), a w pełnym słońcu to nawet nie staram się myśleć. Fakt taki, że mnie opaliło, co prawda są ślady po zegarku, ale to się wyrówna.
Wyjechałem z pełnym bukłakiem ale w połowie drogi mi już brakło. W Husowie mili ludzie dali mi zimnej wody ze studni do bukłaka i jeszcze w szklance wody z sokiem to trochę uzupełniłem płyny w organiźmie. W sumie spalanie wyszło 4 litry na 60km, czyli po żmudnych obliczeniach wychodzi, że 6,7/100km, taki mały ecodriving, biorąc pod uwagę, że to woda to całkiem nieźle (nie liczę 2 bananów).
Edit: jeszcze mi klocki z tyłu się starły. Jechałem w słuchawkach to nawet nie słyszałem jaki dźwięk wydają:/. Trzeba poszperać, co by tu kupić, a te parę dni to na przednim hamplu prześmigam po mieście.
Nie miało co ognistej kuli zasłonić © guniamaster

Pewnie myszom nie chciało się i tak harcować w takie gorąco.
Miauczek znalazł cień © guniamaster

Kiting na plantach © guniamaster

Jeszcze jeden Miauczek © guniamaster

OS 12

Sobota, 7 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria foto, krótki wypad, sam
Pojechałem pooglądać rajd. Nie wiem, czy chciałem stać w tym miejscu, ale już ciężko było się przgrupować. W sumie widok dobry, kilka fajnych zakrętów, prędkość nie była zawrotna, szczególnie załogi wartburga, ale odgłosy silników usatysfakcjonowały.
Lubenia serpentyna koło kościoła © guniamaster

Droga dwupoziomowa © guniamaster

płasko

Sobota, 1 maja 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 4 plus, foto, GPS, sam
Wybrałem się wypróbować nowe siodełko. Jak na 2 i pół godziny jechało się wygodnie.
Trasa płaska po lesie. Profil jest rozwalony, nie było takich wzniesień.
Podczas jazdy najpierw to ja omało nie rozjechałem nieroztropnej kobiety, która odwrócona nie usłyszała, jak jadę i wyszła na drogę (muszę mniej smarować łańcuch, żeby skrzypiał). Ale udało się wyhamować. A już przy powrocie gość mi wyjechał z posesji na ścieżkę i dosłownie na milimetry przed nim przejechałem. Nie próbowałem hamować, bo bym i tak nie zdążył i bym się w niego wbił, więc uznałem, że lepiej będzie przejechać. Zresztą myślałem, ze gość się choć trochę rozglądnie, a nie będzie jechał na pałe.
Przy wjeździe do lasu © guniamaster

Plecak, ja i kawałek rowera © guniamaster